Direkt zum Seiteninhalt

Wywiad: „Aplikacje to wielka szansa“

Czasu na czytanie: minuty
Thomas Feibel wie, czego dzieci oczekują od aplikacji. Jest jednym z wiodących dziennikarzy w temacie dzieci w cyfrowym świecie.
Jako ekspert do spraw mediów prowadzi Biuro Mediów Dziecięcych w Berlinie, zaś od 2002 roku, wspólnie z wydawnictwem Family Media Verlag, przyznaje jako współinicjator nagrodę TOMMI dla najlepszego oprogramowania dla dzieci. Redakcja Teachtoday rozmawiała z nim o znaczeniu aplikacji i ich zaletach dla edukacji medialnej dzieci i młodzieży.
Teachtoday na spotkaniu z Thomasem Feiblem.
Szanowny Panie, w jakich obszarach życia codziennego korzysta Pan z aplikacji?

Korzystam głównie z Whatsappa, Instagramu i Snapchatu, żeby mieć kontakt z moimi dziećmi. Zawodowo używam często notatnika. Słucham sporo muzyki i sprawdzam prognozę w serwisie pogodowym, żeby wiedzieć, kiedy będę mógł skorzystać z aplikacji Runtastic. Ale od grudnia zeszłego roku poddaję się pewnemu eksperymentowi – nie zainstalowałem na telefonie funkcji maila do celów zawodowych.

I jeszcze Pan żyje?

Tak, żyję (śmiech). Uważam, że to bardzo dobre. Zwalnia to trochę tempo życia, choć z drugiej strony też nieco utrudnia codzienność. Gdy chcę sprawdzić maile w drodze, muszę wyciągnąć laptopa lub tablet.

Powołał Pan do życia nagrodę dla najlepszego oprogramowania dla dzieci „TOMMI”. Zwycięzców wyłaniają wyłącznie dzieci, oceniając poszczególne aplikacje. Co czyni z dzieci dobrych egzaminatorów?

Zanim odpowiem na to pytanie, chciałbym wspomnieć o jednej ważnej rzeczy: współpracujemy z bibliotekami, do których przychodzą dzieci, aby testować aplikacje. Nie wszystkich rodziców stać na drogie urządzenia. Media cyfrowe, a więc aplikacje, konsole lub zabawki elektroniczne potrafią być drogie. Dzięki kooperacji z bibliotekami wszystkie dzieci mogą brać udział w projekcie. Chodzi mi w nim także o przekazywanie wartości demokratycznych: każdy może przyjść, aby wziąć w tym udział. To, czego chcemy się dowiedzieć, to jak dzieci oceniają zrobione z myślą o nich rzeczy. W końcu nie jest tak, że to, co dorośli aprobują, lubią też dzieci.

Czy Pana celem jest także poszerzenie świadomości dzieci w korzystaniu z mediów cyfrowych?

Otóż to. Chodzi o to, aby pobudzić dzieci do myślenia. Podam Paniom przykład: dużą różnicę stanowi omawianie lektury szkolnej i czytanie książki w domu. Granie dla własnej przyjemności odbywa się inaczej niż wtedy, gdy po grze trzeba ją jeszcze ocenić. U nas dzieci mają porównywać, oceniać i dyskutować z innymi dziećmi. Zbierają wrażenia i uczą się formułowania i zapisywania myśli. W tym procesie kumuluje się wiele różnych kompetencji. I ogromną rolę odgrywa oczywiście także zrozumienie demokracji. Ostatecznie nie musi być tak, że nagrodę zdobędzie gra wybrana przez jedno z jury w jednej z 20 bibliotek, które biorą udział w projekcie.

Dla wielu rodziców temat korzystania z aplikacji przez dzieci to zagadka. Trudno na przykład odpowiedzieć na pytanie, jak ocenić wskazania wiekowe dla aplikacji.

Często jestem pytany, od jakiego wieku można polecić dzieciom komunikatory lub media społecznościowe. Dla rodziców podanie przybliżonego wieku jest naprawdę bardzo ważne. Ale czy nasze pytanie jest poprawnie sformułowane? Myślę, że powinniśmy pytać o to, co jest realistyczne. Instagram, Snapchat lub Facebook – to są cyfrowe place zabaw dzisiejszych czasów. Raz po raz słyszę rodziców, mówiących: „Ach, Whatsapp, to potwór pożerający dane. Lepiej korzystać z Threema”. Ale wyobraźmy sobie teraz plac zabaw, na którym wszystkie zabawki są z drewna, który jest bardzo bezpieczny, tak że dzieci mogą się przewrócić nie robiąc sobie krzywdy. Tylko że nie ma tam nikogo z kim można by się pobawić! Wszyscy kumple są mianowicie na innym placu.

Na którym leży może rozbite szkło...

Dokładnie. Malując taki obraz, chcę powiedzieć, że bardziej realistycznie podejdziemy do rzeczy, odpowiednio przygotowując dzieci na potencjalne niebezpieczeństwa i problemy, aby w nagłej sytuacji wiedziały, jak zareagować. To jest kompetencja medialna.

Słychać też czasem nieśmiałe propozycje, aby dzieciom do 14. roku życia pozwalać jedynie na korzystanie z komórek z przyciskami…

To absolutnie nierealistyczne.

Jaki wiek powinno Pana zdaniem osiągnąć dziecko, aby korzystać z aplikacji?

Trudno udzielić tu jednoznacznej odpowiedzi. Nie wszystkie sześciolatki są takie same, także nie ośmio- lub dziesięciolatki. Jedno dziecko jest roztargnione, inne absolutnie zakochane w technice. Pierwszy kontakt z aplikacjami dzieci mają przez rodziców. Drugi, kiedy dostają swój własny smartfon. Podarowaniu dziecku smartfona musi towarzyszyć przygotowanie na spotkanie z internetem. Od tego momentu dziecko ma otwarty dostęp do sieci. Dlatego trzeba przygotować je na to, jakie zalety i niebezpieczeństwa się z tym wiążą. Pojawia się temat odpowiedzialności za samego siebie. Gdy dziecko ma własny smartfon, kontrola rodziców jest ograniczona.

Na co konkretnie zwracać uwagę kupując aplikacje?

Ważną kwestią są zakupy w aplikacjach. W zasadzie nie ma nic złego w kupnie kolejnego poziomu gry. Ale potępiam aplikacje, gdy nie da się prowadzić gry bez kupna dodatkowych elementów. W przypadku bezpłatnych gier zawsze zapytałbym, czy na pewno są bezpłatne. Gdy dzieci wydają pieniądze za pomocą naładowanej karty, powinny sobie – podobnie jak w przypadku kieszonkowego – postawić limit wydatków, aby zachować kontrolę. Ogólnie uważam, że gry nie powinny w żaden sposób wywierać nacisku na dzieci, stawiać im warunków lub rozpraszać ich uwagi wiadomościami i powiadomieniami akustycznymi.

Wiele aplikacji ma nie tylko walory rozrywkowe…

To prawda. Dużo się zastanawiałem, dlaczego mówiąc o tej kwestii tak często zaczyna się od problemów. Aplikacje i media cyfrowe budują wielkie szanse. Apki, smartfony i tablety są wspaniałymi, wspomagającymi kreatywność mediami, dzięki którym każdy może pisać, fotografować i obrabiać zdjęcia. Efekty można natychmiast opublikować w internecie. Każdy z łatwością może stworzyć swój eBook, na przykład dzięki aplikacjom „Book Creator” lub „Comic Life”. Z dziećmi, które się tym zajmują, można porozmawiać o tym, co można robić ze zdjęciami, a czego nie. Co mi wolno? Co to są prawa autorskie? Podczas gdy dzieci kreują swoje eBooki lub albumy foto, łatwiej poruszyć takie tematy. Kreatywne aplikacje są dobrą alternatywą dla gier. Wiele dzieci korzysta wyłącznie z aplikacji z grami, bo zwyczajnie nie wie o istnieniu innych możliwości.

Wywiad przeprowadziły Insa Gronewold i Katja Liebigt.

Czytaj dalej „Poradnik o aplikacjach“ projektu Teachtoday
/mediabase/img/4445.jpg Aplikacje obecne są już w niemal wszystkich sferach naszego życia. Zrozumieć te małe multitalenty
/mediabase/img/4733.png Pia i Erik pokazują w grafice informacyjnej, jak funkcjonują gry i w jaki sposób dorośli i dzieci mogą zmierzyć się z ich mechanizmami. Grafika: Tak funkcjonują gry aplikacje

Pytania i odpowiedzi

Polowanie na stwory czyli Pokemon Go

Podziel się artykułem!

Przekaż dalej artykuł jednym kliknięciem!
Podziel się